To naturalne, że gdy w danym sporcie pojawia się większy lub mniejszy sukces, dyscyplina od razu zyskuje na popularności. Medale z kolei przekładają się na zainteresowanie młodzieży, a „efektem domina” są kolejne młode osoby, które rozpoczynają swoją przygodę ze sportem.
Nie ma co ukrywać, że najpopularniejszą dyscypliną w Polsce zawsze była i będzie piłka nożna. To sport o zasięgu globalnym i mimo że poziom PKO Ekstraklasy pozostawia wiele do życzenia, to wielu młodych chłopców wciąż wybiera futbol jako „swój” sport. Każdy z nich chce zostać Cristiano Ronaldo czy Lionelem Messim. Można przypuszczać, że wielu młodych fanów nawet nie zdaje sobie sprawy, że Polacy wywalczyli srebrny i brązowy medal mistrzostw świata w piłce nożnej, a olimpijska reprezentacja zdobyła srebro podczas igrzysk w Barcelonie.
Nie ma się jednak czemu dziwić – na kolejny sukces kadry, mimo wielu uznanych zawodników, na czele z Robertem Lewandowskim, wciąż czekamy… Trudno więc przypuszczać, że to akurat wspomniane sukcesy miały duży wpływ na rozwój piłki nożnej w Polsce, ale po prostu jej zasięg.
Można powiedzieć, że siatkówka, w której dziś jesteśmy światową potęgą, jeszcze 15 lat temu była w Polsce sportem niszowym. Do hal przychodzili jedynie kibice, którzy naprawdę kochali ten sport. Przełomem był rok 2006 i ogromny sukces reprezentacji Polski. Podczas mistrzostw świata w Japonii wywalczyliśmy srebrny medal, co wtedy było wręcz nie do pomyślenia. Kibice zarywali noce, by śledzić poczynania biało-czerwonych, a gdy zaczął się sezon halowy, na mecze zaczęło przychodzić coraz więcej kibiców. Choć wcześniej żeńska reprezentacja zdobywała złote medale w mistrzostwach Europy, to „boom” na siatkówkę rozpoczął się właśnie po męskim sukcesie.
Frekwencja na trybunach to nie jedyny pozytyw z wicemistrzostwa naszej kadry w Japonii. Siatkówkę zaczęło uprawiać coraz więcej młodzieży. Powstały Siatkarskie Ośrodki Szkolne, dzięki którym poziom nauczania tej dyscypliny znacznie wzrósł. Kolejne sukcesy reprezentacji (mistrzostwo Europy, medale w Lidze Światowej oraz podwójne mistrzostwo świata), a także klubów na arenie międzynarodowej (PGE Skra Bełchatów, Jastrzębski Węgiel, Asseco Resovia Rzeszów) tylko pomogły w popularyzacji dyscypliny, w której dziś jesteśmy uważani za jedno z najlepszych państw na świecie.
Podobną drogę, co siatkarze, przebyli również piłkarze ręczni. Przed rokiem 2007 i mistrzostwami świata w Niemczech polscy kibice wiedzieli, że taki sport istnieje, ale nie mieli o nim większego pojęcia. Nie ma się jednak czemu dziwić – niewielu z nich pamiętało, że w 1982 biało-czerwoni zdobyli brązowy medal w mistrzostwach świata.
I znów przełomem okazał się wspomniany mundial 2007. Polacy pojechali do Niemiec jako jedna z wielu reprezentacji, bez większych nadziei medalowych. Pokazali jednak przede wszystkim charakter jako drużyna i przegrali dopiero w finale z gospodarzami turnieju. Srebrny medal spowodował, że hale drużyn grających w piłkę ręczną zaczęły się wypełniać, a takie nazwiska jak Sławomir Szmal, Karol Bielecki, bracia Lijewscy czy Michał Jurecki znacznie zyskały na popularności.
To przełożyło się też na kolejne sukcesy. Dwa lata później Polacy zostali trzecią drużyną świata, a sukces powtórzyli również w 2015 roku. Do tego zajęli piąte miejsce w igrzyskach olimpijskich w Pekinie oraz czwarte miejsce w Rio de Janeiro.
Dziś PGE Vive Kielce czy ORLEN Wisła Płock to zespoły, które regularnie z powodzeniem grają w Lidze Mistrzów. Z kolei Artur Siódmiak, który wykonał słynny rzut przez całe boisko na miarę zwycięstwa z Norwegami (gdy trener Bogdan Wenta mówił, że „mamy dużo czasu”), prowadzi specjalne campy dla młodzieży. Piłka ręczna odżyła w Polsce na nowo.
W ostatnich latach Polska zyskała także ogromną renomę, jeśli chodzi o lekką atletykę. W sześciu najważniejszych imprezach na przestrzeni trzech lat biało-czerwoni byli w czołówce. I nieważne czy były to imprezy halowe, stadionowe, mistrzostwa Europy czy świata. Nasi lekkoatleci udowodnili, że są światową potęgą w tym sporcie.
Dla przypomnienia: Podczas mistrzostw Europy w Amsterdamie (2016) Polacy wygrali klasyfikację medalową zdobywając sześć złotych, pięć srebrnych i jeden brązowy medal. Na pierwszym miejscu zakończyli też rok później Halowe Mistrzostwa Europy. Świetnie wypadli również w kolejnych sezonach. Swoją dominację potwierdzili również w tym sezonie, zdecydowanie wygrywając Drużynowe Mistrzostwa Europy. Dziś trudno znaleźć kibica, który nie wiedziałby, kim są Anita Włodarczyk, Piotr Małachowski, Adam Kszczot, Paweł Fajdek, Justyna Święty-Ersetic i wielu innych multimedalistów.
Jest również wiele innych dyscyplin, o których dzięki sukcesom polskich sportowców jest głośno, jednak ich popularność ogranicza się do śledzenia profesjonalistów podczas najważniejszych imprez.
Warunki do uprawiania skoków narciarskich w przypadku „małyszomanii” czy dziś „stochomanii” są tak naprawdę jedynie w górach. Niewiele ośrodków sportowych może wykorzystać również potencjał łyżwiarstwa szybkiego, przy medalach m.in. Zbigniewa Bródki podczas igrzysk olimpijskich w Soczi.
W Polsce coraz bardziej popularne są również mieszane sztuki walki (MMA), a to wszystko dzięki sukcesom Mameda Chalidowa, Joanny Jędrzejczyk, Jana Błachowicza czy Karoliny Kowalkiewicz. Jeszcze dziesięć lat temu ten sport był uważany za „mordobicie w klatce”, a dziś wytrwałość i poświęcenie sportowców wreszcie jest wynagradzana. Gale Konfrontacji Sztuk Walki (KSW) oraz Ultimate Fighting Championship (UFC) są coraz chętniej oglądane, a wspomniani sportowcy należą do elity nie tylko w Polsce, ale i na świecie.
Kibicom marzą się kolejne sukcesy, w różnych dyscyplinach. Z pewnością nieco zapomniane w Polsce są takie sporty, jak koszykówka czy tenis po tym, jak Agnieszka Radwańska zakończyła karierę. Miło byłoby przeżywać wielkie emocje w kolejnych dyscyplinach… Może już wkrótce?